wtorek, 13 września 2011

Placki ziemniaczano-marchewkowe

Inspiracją dla dzisiejszej kolacji był przepis ze strony wypieczwymaluj.pl na marchewkowe gnocchi. Ja jednak miałam nieszczególną ochotę na używanie (a później mycie) stolnicy, dlatego zdecydowałam się na te same składniki, ale w nieco mniej zdrowej (gdyż smażonej) wersji. Tak powstały złociste, chrupiące i niebywale aromatyczne

placki ziemniaczano-marchewkowe

Smakowały mi o wiele bardziej niż zwykłe placki ziemniaczane, czy te z dodatkiem cukinii.

Składniki:
  • 2 średnie marchewki (obrane, starte)
  • 5 (obranych i startych) ziemniaków
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • duże jajko lub 2 małe
  • przyprawy: sól, pieprz, cynamon, imbir, gałka muszkatołowa
  • olej do smażenia
Przygotowanie- jak zwykłych placków. Najpierw mieszamy ze sobą starte warzywa, odciskamy nadmiar wody, dodajemy mąkę i jajko, przyprawiamy. Podane wyżej przyprawy naprawdę świetnie pasują do tych placków (zwłaszcza imbir!). Placki smażymy na złoty kolor na rozgrzanym oleju i odsączamy z nadmiaru tłuszczu.

Bardzo dobre z ketchupem, świeżym pomidorem lub sosem czosnkowym. Lub bez niczego. Po prostu placek. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden (...)

sobota, 10 września 2011

Brokuły- na zdrowie!

Pyszna, lekka i zdrowa kolacja. Bez wyrzutów sumienia zjadłam całą miskę.

  
Brokuły
Pół jabłka
Jajko na twardo
Ser Patros z ziołami pokrojony w kostkę
Podprażone pestki z dyni

Sos musztardowy: jogurt naturalny, musztarda, ząbek czosnku, sól i pieprz

Do tego 2 pełnoziarniste tosty, mi gluten nie robi krzywdy.

piątek, 9 września 2011

"Przynajmniej próbowałam...", czyli omlet z tofu i oliwkami

Korzystając z wolnego dnia zaplanowałam na dziś zdrowy, lekko "innowacyjny" obiad. Niestety, muszę przyznać że danie mnie nie zachwyciło, a bardziej niż nim nasyciłam się podekscytowaniem z nim związanym. Po pierwsze, przeliczyłam się jeśli chodzi o moją sympatię do zielonych oliwek- skończyło się na wydłubaniu wszystkich i wtedy omlet smakował mi o wiele bardziej. Cóż, nieudane eksperymenty też się zdarzają, ale ja jestem zdania że nie ma co się załamywać, lepiej zabrać się za gotowanie drugiego obiadu;)

Wierzę, że ten omlet można polubić- sugeruje go w końcu producent sałatkowego tofu firmy Oriko. Ja podaję zmodyfikowaną przeze mnie wersję:

Pół opakowania tofu sałatkowego pokroiłam w plastry i podsmażyłam na 2 łyżkach oleju lnianego. Tofu stało się złote, jednak plasterki porozpadały się na drobniejsze kawałki. Ser zalałam mieszanką 2 roztrzepanych jajek, 2 łyżek mleka i szczypty soli oraz 5 pokrojonych drobno oliwek. Omlet smażył się pod przykryciem ok. 3 minuty, kiedy przyszedł czas by go odwrócić. Tutaj konieczny jest talerz, gdyż omlet rozwala się przy każdej próbie podważenia.

Ja podałam go jeszcze z szybkim kremem z brokułów- 8 zmiksowanych, podgotowanych różyczek + szyczypta imbiru i soli.

A na obiad będzie dzisiaj już nie tak zdrowa i bezglutenowa.... [cdn.]

poniedziałek, 5 września 2011

Najszybszy, najpyszniejszy, bezglutenowy... Murzynek!

W piątek dokonałam sztuki niezwykłej. Mając baaardzo niewiele czasu do wyjścia na potrójne urodziny Przyjaciół udało mi się upiec coś, co 
a) nie wymagało wizyty w sklepie
a) nie wymagało brudzenia rąk
c) wszystkim smakowało
d) było bezglutenowe więc i Łukasz dostał swoją porcję.

I każdy pytał o przepis. A przepis może przestraszyć, bo zaczyna się od prawie całej kostki masła... Ale czego innego można się spodziewać po Nigelli:)


Składniki:
  • 150g masła
  • 300g brązowego cukru muscovado
  • łyżeczka sody oczyszczonej
  • 80 g mlecznej czekolady
  • 75 g kakao
  • 150g mąki pszennej (ja użyłam oczywiście bezglutenowej)
  • 4 jaja
Zaczynamy od posiekania czekolady na kawałki. Niezbyt drobno, ja robiłam to szybko i niedbale.
Do garnka postawionego na małym ogniu wkładamy masło, cukier i kakao. Lekko podgrzewamy i mieszamy aż masa stanie się gładka i jednolita. Ściągamy garnek z ognia, dodajemy mąkę i sodę, mieszamy. Masa nieoczekiwanie zmieni konsystencję, ale jajka uratują sprawę. Najpierw jednak trzeba je lekko ubić trzepaczką (naprawdę lekko, ciasto nie powinno za bardzo urosnąć).
Mieszamy wszystkie składniki, wrzucamy posiekaną czekoladę i całą masę wylewamy na blaszkę (wydaje się jej mało, ale spokojnie- jednak trochę urośnie).
Teraz ciasto musi spędzić 20 minut w nagrzanym do 190 stopni piekarniku.
Gdy lekko ostygnie kroimy na kwadraty i posypujemy cukrem pudrem.