poniedziałek, 31 października 2011

Bezglutenowe ciasto marchewkowe

Po wyciśnięciu szklanki soku z marchewki zostało mi mnóóóstwo suchych wiórek, które były powodem tego eksperymentu. Bo chociaż w Internecie jest wiele przepisów na ciasto marchewkowe, to różnią się one między sobą tak bardzo, że z kombinacji kilku wyszły mi moje autorskie proporcje;)


Składniki:
1 szklanka cukru (pół białego, pół brązowego)
3 jajka
1 szklanka oleju
2 szklanki marchewki startej na drobnych oczkach (ja miałam trochę więcej, bo moje wiórki pochodziły z 4 dużych marchewek)
1 i 1/4 szklanki mąki kukurydzianej
2 łyżeczki sody oczyszczonej
łyżeczka cynamonu

Jajka z cukrem ubijamy na puszystą masę, do której dodajemy stopniowo szklankę oleju. Cały czas miksując dodajemy startą marchew, mąkę, sodę i cynamon.
Masę wylewamy do wyłożonej papierem blaszki. Ciasto piecze się ok. 55 minut w nagrzanym do 170 stopni piekarniku.

Wspaniale smakuje z polewą zrobioną z opakowania serka philadelphia, 3 łyżek serka mascarpone, 50g cukru pudru i łyżeczki cukru waniliowego zmiksowanych na gładką masę.

* * *

Ciasto wyszło pyszne i było znakomitym zakończeniem wczorajszego Wieczoru Sushi. To było nasze pierwsze prawdziwe spotkanie z japońską kuchnią i muszę powiedzieć, że zwijanie maki z rodziną to świetna zabawa:) Poza tym, sushi można przyrządzić bez glutenowych dodatków (znaleźliśmy bezglutenowy sos sojowy!), także nawet mój Bezglutek wyszedł najedzony.

Dopełnieniem multikulturalnego nastroju była straszący z balkonu Pan Dynia...;)

sobota, 22 października 2011

Rozgrzewająca moc pomidora i papryki

Dzisiaj kolejny przepis ożywiający swoim kolorem jesienne szarości. Jest to zadziwiająco prosta w przygotowaniu zupa: krem pomidorowo-paprykowy. Coś, na co nabieram ochoty gdy potrzebuję szybkiego rozgrzania, a nie chcę zakładać na siebie kolejnego swetra. Po prostu miska pełna ciepła i smaku.

Składniki:
½ kg pomidorów (ja dałam 2,5 pomidora, gdyż trafiły mi się monstrualnie wielkie sztuki)
3 czerwone papryki
2 gałązki tymianku
4 ząbki czosnku
1 mała cebula
½ l zimnej wody
odrobina oliwy do smażenia
szczypta płatków chilli

Papryki kroimy na połówki, a pomidory na ćwiartki i wykładamy na blachy wyłożone folią aluminiową. Na tą z pomidorami dorzucamy jeszcze 4 ząbki nieobranego czosnku i połowę listków tymianku. Formy z warzywami wkładamy na pół godziny do nagrzanego do 230 stopni piekarnika (paprykę na górę, pomidory na dół).
Po upływie tego czasu pomidory powinny się już bardzo pomarszczyć, a skórka na papryce zrobi się czarna. Wtedy blachy wyjmujemy z piekarnika, aby warzywa ostygły.

Teraz trzeba  zeszklić cebulę na odrobinie oliwy a następnie wrzucić ją do garnka i zalać 0,5litra zimnej wody. Następnie dodajemy pomidory (nieobrane) oraz obraną z czarnej skórki paprykę i wyciśnięty z łupinek czosnek. Doprawiamy płatkami chilli, solą, pieprzem i resztą tymianku. Podgrzewamy do zagotowania i ucieramy blenderem.  

Zupę można podawać z różnymi dodatkami: ja polecam grzanki, posiekaną natkę pietruszki, prażone pestki z dyni oraz kawałki fety lub bryndzy. 


A następnego dnia, gdy zostanie jej niewystarczająco, dużo wystarczy wrzucić do niej jednego upieczonego pomidora a uzyskamy kolejną porcję bez rozrzedzania i utraty smaku!
 
Przepis pochodzi z programu "Rewolucja na Talerzu"

środa, 19 października 2011

Makaron w kolorach jesieni

Leniwe popołudnie... Zajęcia o 18 to miła odmiana od zrywania się na 8. Idealny dzień na zaległości w prasowaniu, sprzątaniu, czytaniu, a w tle cichutko gra sobie Trójka...
W sam raz na wypróbowanie przepisu, który swoimi kolorami ożywi tę szarą, pochmurną jesień...


Składniki (dla 2 osób):
1 cukinia
1 żółta papryka
2 pomidory
kilka plasterków szynki lub cienko pokrojonej kiełbasy

200g makaronu

Na sos:
5 łyżek oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżka miodu
pół łyżeczki ostrej papryki (ja dałam płatki chilli)
sól, pieprz

natka pietruszki do dekoracji

Najpierw podsmażyłam na patelni grillowej pokrojoną w paseczki kiełbasę (suchą krakowską). Po chwili dodałam pokrojone w kostkę pomidory, cukinię i paprykę.


Teraz pora na przygotowanie sosu, najwygodniej zrobić to w małym słoiczku. Wszystkie składniki umieściłam w słoiczku i potrząsałam nim aż uzyskałam konsystencję gładkiej emulsji.
I to wszystko- wystarczy tylko porcję ugotowanego makaronu zmieszać z warzywami i sosem. Jesienną kolorystykę ożywi odrobina natki pietruszki.

Chyba zdrowiej odganiać szarość takim obiadem niż gorącą czekoladą, na którą ostatnio często chodzimy.

Jeszcze 2 godziny leniuchowania przede mną... Coś cudownego;)

wtorek, 13 września 2011

Placki ziemniaczano-marchewkowe

Inspiracją dla dzisiejszej kolacji był przepis ze strony wypieczwymaluj.pl na marchewkowe gnocchi. Ja jednak miałam nieszczególną ochotę na używanie (a później mycie) stolnicy, dlatego zdecydowałam się na te same składniki, ale w nieco mniej zdrowej (gdyż smażonej) wersji. Tak powstały złociste, chrupiące i niebywale aromatyczne

placki ziemniaczano-marchewkowe

Smakowały mi o wiele bardziej niż zwykłe placki ziemniaczane, czy te z dodatkiem cukinii.

Składniki:
  • 2 średnie marchewki (obrane, starte)
  • 5 (obranych i startych) ziemniaków
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • duże jajko lub 2 małe
  • przyprawy: sól, pieprz, cynamon, imbir, gałka muszkatołowa
  • olej do smażenia
Przygotowanie- jak zwykłych placków. Najpierw mieszamy ze sobą starte warzywa, odciskamy nadmiar wody, dodajemy mąkę i jajko, przyprawiamy. Podane wyżej przyprawy naprawdę świetnie pasują do tych placków (zwłaszcza imbir!). Placki smażymy na złoty kolor na rozgrzanym oleju i odsączamy z nadmiaru tłuszczu.

Bardzo dobre z ketchupem, świeżym pomidorem lub sosem czosnkowym. Lub bez niczego. Po prostu placek. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden (...)

sobota, 10 września 2011

Brokuły- na zdrowie!

Pyszna, lekka i zdrowa kolacja. Bez wyrzutów sumienia zjadłam całą miskę.

  
Brokuły
Pół jabłka
Jajko na twardo
Ser Patros z ziołami pokrojony w kostkę
Podprażone pestki z dyni

Sos musztardowy: jogurt naturalny, musztarda, ząbek czosnku, sól i pieprz

Do tego 2 pełnoziarniste tosty, mi gluten nie robi krzywdy.

piątek, 9 września 2011

"Przynajmniej próbowałam...", czyli omlet z tofu i oliwkami

Korzystając z wolnego dnia zaplanowałam na dziś zdrowy, lekko "innowacyjny" obiad. Niestety, muszę przyznać że danie mnie nie zachwyciło, a bardziej niż nim nasyciłam się podekscytowaniem z nim związanym. Po pierwsze, przeliczyłam się jeśli chodzi o moją sympatię do zielonych oliwek- skończyło się na wydłubaniu wszystkich i wtedy omlet smakował mi o wiele bardziej. Cóż, nieudane eksperymenty też się zdarzają, ale ja jestem zdania że nie ma co się załamywać, lepiej zabrać się za gotowanie drugiego obiadu;)

Wierzę, że ten omlet można polubić- sugeruje go w końcu producent sałatkowego tofu firmy Oriko. Ja podaję zmodyfikowaną przeze mnie wersję:

Pół opakowania tofu sałatkowego pokroiłam w plastry i podsmażyłam na 2 łyżkach oleju lnianego. Tofu stało się złote, jednak plasterki porozpadały się na drobniejsze kawałki. Ser zalałam mieszanką 2 roztrzepanych jajek, 2 łyżek mleka i szczypty soli oraz 5 pokrojonych drobno oliwek. Omlet smażył się pod przykryciem ok. 3 minuty, kiedy przyszedł czas by go odwrócić. Tutaj konieczny jest talerz, gdyż omlet rozwala się przy każdej próbie podważenia.

Ja podałam go jeszcze z szybkim kremem z brokułów- 8 zmiksowanych, podgotowanych różyczek + szyczypta imbiru i soli.

A na obiad będzie dzisiaj już nie tak zdrowa i bezglutenowa.... [cdn.]

poniedziałek, 5 września 2011

Najszybszy, najpyszniejszy, bezglutenowy... Murzynek!

W piątek dokonałam sztuki niezwykłej. Mając baaardzo niewiele czasu do wyjścia na potrójne urodziny Przyjaciół udało mi się upiec coś, co 
a) nie wymagało wizyty w sklepie
a) nie wymagało brudzenia rąk
c) wszystkim smakowało
d) było bezglutenowe więc i Łukasz dostał swoją porcję.

I każdy pytał o przepis. A przepis może przestraszyć, bo zaczyna się od prawie całej kostki masła... Ale czego innego można się spodziewać po Nigelli:)


Składniki:
  • 150g masła
  • 300g brązowego cukru muscovado
  • łyżeczka sody oczyszczonej
  • 80 g mlecznej czekolady
  • 75 g kakao
  • 150g mąki pszennej (ja użyłam oczywiście bezglutenowej)
  • 4 jaja
Zaczynamy od posiekania czekolady na kawałki. Niezbyt drobno, ja robiłam to szybko i niedbale.
Do garnka postawionego na małym ogniu wkładamy masło, cukier i kakao. Lekko podgrzewamy i mieszamy aż masa stanie się gładka i jednolita. Ściągamy garnek z ognia, dodajemy mąkę i sodę, mieszamy. Masa nieoczekiwanie zmieni konsystencję, ale jajka uratują sprawę. Najpierw jednak trzeba je lekko ubić trzepaczką (naprawdę lekko, ciasto nie powinno za bardzo urosnąć).
Mieszamy wszystkie składniki, wrzucamy posiekaną czekoladę i całą masę wylewamy na blaszkę (wydaje się jej mało, ale spokojnie- jednak trochę urośnie).
Teraz ciasto musi spędzić 20 minut w nagrzanym do 190 stopni piekarniku.
Gdy lekko ostygnie kroimy na kwadraty i posypujemy cukrem pudrem.

środa, 24 sierpnia 2011

Malinowy ratunek


Naprawdę szczerze podziwiam wszystkich którzy zdecydowali się dziś na stanie przy garach. W Krakowie, gdzie temperatura przekroczyła dziś 30 stopni, obecnie (21:20) jest 28. W moim mieszkaniu 26...

 Kolacja? No way!

Dziś nikt nie zmusi mnie do włączenia kuchenki- otwieram więc lodówkę. Maliny, jogurt naturalny, pół łyżeczki brązowego cukru. Pół minuty blendowania, 10 minut schłodzenia i jestem w malinowym raju. Oto piję sobie zimny, orzeźwiający, różowy koktajl i rozgryzam drobne pestki. Jeśli temperatura na zewnątrz spadnie do tej z mieszkania zdecyduję się otworzyć okno, może nawet wyjść na balkon.

Niech lato nam sprzyja!

niedziela, 21 sierpnia 2011

Ciasto cytrynowe (bezglutenowe)

 
Słodko-kwaśne i pachnące, idealne na wieczorne spotkanie z Przyjaciółmi. Wilgotne i miękkie także następnego dnia (i pewnie byłoby takie jeszcze dłużej gdyby nie to, że szybko znika). Przepis autorstwa Nigelli.

Składniki:
  • 20 dag masła
  • 20 dag cukru
  • 20 dag mielonych migdałów
  • 20 dag mąki kukurydzianej
  • 1 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 3 jajka
  • 10 dag cukru pudru
  • sok i skórka z 2 cytryn
1. Wyłożyć dno formy papierem do pieczenia, ścianki lekko posmarować masłem. Rozgrzać piekarnik do 180 stopni.
2. Zmieszać część suchych składników: migdały, mąkę, sodę
3. Utrzeć masło z cukrem na gładką masę a następnie, ciągle ucierając dodawać po jednym jajku. Dodać skórkę z cytryn.
4. Cały czas miksować masę, dodając małymi porcjami wcześniej zmieszane suche składniki.Przełożyć ciasto do formy i piec 45 minut. Po tym czasie wbita w ciasto wykałaczka powinna być sucha. Nigella w swoim programie zachwycała się "złotym kręgiem", moje ciasto po 45 minutach było już brązowe, ale jestem pewna że smak miało równie dobry co jej.

Około 10 minut przed wyciągnięciem ciasta przygotowujemy najprostszy na świecie lukier: podgrzewamy sok z cytryn i cukier puder do całkowitego rozpuszczenia cukru. Gotowym lukrem polewamy ciepłe ciasto






poniedziałek, 25 lipca 2011

Arbuz w sałatce, wersja 2.0

Tak jak przypuszczałam, ochoty na sałatkę z arbuzem nabrałam już dziś. Do przyrządzenia udoskonalonej wersji dania z poprzedniego postu użyłam dodatkowo podprażonych na suchej patelni pestek z dyni i octu balsamicznego.

Chociaż sałatka jest genialna, podana bez żadnych dodatków może nie wystarczyć na obiad.
Dodatkowo przyrządziłam łódeczki z ziemniaków (nieobranych), obficie przyprawione solą, pieprzem, ziołami prowansalskimi i czerwoną papryką, skropione oliwą i pieczone w piekarniku ok. 30 minut.

Do takich ziemniaczków bardzo pasuje sos tzatziki: naturalny serek homogenizowany + połowa ogórka starta na tarce o grubych oczkach (zetrzeć, posolić, odczekać aż puści wodę i odcisnąć) + czosnek (lubię, dałam 3 ząbki) + sól, pieprz



 Wspaniały obiad! Zdrowy i bezglutenowy.

Lekko i arbuzowo

Ilość kalorii przyswojonych podczas tego weekendu spowodowała u mnie lekkie wyrzuty sumienia. Na szczęście na poprawę nigdy nie jest za późno, nawet jeśli refleksja przychodzi dopiero w niedzielę wieczorem. Dodajmy do tego lodówkę pełną produktów wymagających szybkiego spożycia i oto moja dzisiejsza kolacja:)


Składniki (w preferowanych proporcjach):
  • arbuz pokrojony w kosteczki, pestek warto się pozbyć
  • słony ser, także pokrojony w kosteczki (jego "konkretny" smak jest istotny, ja użyłam sera bałkańskiego z Lidla)
  • różne rodzaje sałat (u mnie był to mix sałat z roszponką z Biedro)
  • miód 
  • pieprz
Przygotowanie: wręcz oczywiste!


Następnym razem sałatkę wzbogacą jeszcze ocet balsamiczny, podprażone pestki z dyni i płatki migdałowe. Będzie to chyba jutro, bo w lodówce wciąż leży pokaźny kawał arbuza.



czwartek, 21 lipca 2011

Tarta jabłkowa


Z góry przepraszam wszystkich bezglutków - przepis wyjątkowo jest glutenowy. Wyjątkowo, bo i okazja wyjątkowa- 20. urodziny mojej siostry. Następnym razem spróbuję wykorzystać bezglutenowe ciasto francuskie z Balvitenu. Przepis zadziwiająco prosty, składników zadziwiająco niewiele. Ale uwierzcie- tarta jest genialna!

 Przepis pochodzi z programu "Łakocie Bożeny Sikoń" który widziałam na kanale kuchnia tv



 Składniki:
1 opakowanie ciasta francuskiego (ja robiłam ze zwykłego, bezglutenowcy mogą wykorzystać to  http://www.balviten.com/sklep/product_info.php?products_id=114)
4 średniej wielkości jabłka
2 łyżeczki masła
1 łyżeczka cukru
cynamon


Przygotowanie:
Rozwałkować ciasto na grubość 2,5 mm i ułożyć na blachę z papierem do pieczenia, przy pomocy tortownicy wykroić kółko, podziurkować widelcem, zwilżyć brzegi ciasta wodą lub roztrzepanym jajkiem i zawinąć podobnie jak brzeg pieroga (jak na zdjęciu). Odstawić ciasto do lodówki na 30 min.


W międzyczasie przygotować jabłka:
Umyć je, obrać i wydrążyć gniazda nasienne, pokroić w kawałki, a 2 sztuki zostawić w całości.
Pokrojone wrzucić do garnka i smażyć na wolnym ogniu mieszając. Pod koniec smażenia dodać cukier i cynamon. Chwilę smażyć. Przełożyć pulpę jabłkową na przygotowane ciasto francuskie, rozsmarować równo, a na wierzch ułożyć cienkie plasterki jabłka w formie róży. Posmarować rozpuszczonym masłem, posypać cukrem i odrobiną cynamonu. Piec w temp. 170 stopni około 40 min.

Aby umilić sobie wietrzny i chłodny wieczór polecam podgrzany kawałek tarty z kulką lodów (u mnie były to home-made lody waniliowe z orzechami) i duuużym kubkiem zielonej herbaty!

wtorek, 19 lipca 2011

Faszerowana papryka

Dwie czerwone papryki upominały się o moją uwagę stając się coraz bardziej pomarszczone. Niestety, na dzisiejszy obiad przewidziana była lasagne produkcji mojej siostry. Dobrze, że przyszedł Ł. liczący na bezglutenowy obiad.

Kolejne z naszych dań ekspresowych: do połówek papryki wkładamy farsz składający się mniej więcej z tych samych składników co wcześniej opisane risotto (ryż, cebula, pieczarki, śmietana, przyprawy), a na wierzch- dużo sera. Zapiekamy przez 20 minut w piekarniku nagrzanym na 180st. Po upieczeniu skórkę z papryki można z łatwością ściągnąć.

Tym sposobem udaje mi się przemycić do diety mojego Ł. mnóstwo beta-karotenu i witaminy C w postaci odpornej na obróbkę termiczną. Pod tym względem papryka jest unikatowa!

czwartek, 14 lipca 2011

Eksprerowe risotto, czyli szybki obiad na upalny dzień

34 stopnie, które mieliśmy dzisiaj w Krakowie to zdecydowanie nie jest temperatura na gotowanie. A jeść trzeba. Nie jest to też aura na wychodzenie na zakupy, o wiele przyjemniej jest w chłodnym domu. Dziś trzeba było gotować szybko, wykorzystując to co posiadamy w szafkach i lodówce. Niechcący wyszło nam przepyszne risotto:)
Porcja dla 2 osób:
  • woreczek ryżu (ja użyłam brązowego, nie miałam w domu arborio)
  • trzy duże pieczarki
  • ew. dodatek mięsny (dodałam ok. pół piersi z kurczaka pokrojonej w kostkę, uprzednio usmażonej)
  • mała cebula
  • ser topiony (użyłam jednego trójkącika z Hochlandu) lub śmietana 18%
  • 3/4 szklanki bulionu warzywnego lub grzybowego
  • natka pietruszki
Ryż lepiej ugotować wcześniej (brązowy gotuje się pół godziny), bo przygotowanie pozostałej części potrawy zajmie dosłownie chwilkę.

Na patelki podsmażamy pokrojoną drobno cebulę oraz obrane i pokrojone na małe kawałki pieczarki. Jeśli zależy nam na czasie, delikatnie solimy grzyby aby szybciej puściły sok. Dodajemy kurczaka i ryż, wszystko mieszamy.

Na patelnię wlewamy bulion, mieszamy i zostawiamy do odparowania. Tym sposobem nadamy potrawie więcej aromatu.

"Bazę" potrawy już mamy, ale żeby zbliżyć się do tradycyjnego risotto trzeba ją zagęścić. W tym celu na patelnię dodajemy pokrojony serek topiony (albo 2 łyżki śmietany). Żeby "upiększyć trochę" tę pyszną "papkę" posypujemy obficie posiekaną natką pietruszki oraz opcjonalnie (choć już nie tak obficie) startym żółtym serem.


Oby jutro było chłodniej!

wtorek, 12 lipca 2011

"Jak stripsy w KFC", czyli kurczak w kruchej panierce

Podczas ubiegłych wakacji, kiedy pracowałam w KFC, trochę "uzależniłam się" od tych kawałków kurczaka w sekretnej panierce. Łukasz ze względu na chorobę musiał się od nich odzwyczaić na dobre, ja (z troski o figurę;) też nie chcę ich jeść zbyt często. Na szczęście doskonałe rozwiązanie znalazłam w książce "Gotuj i chudnij".

Potrzebne będą (porcja dla 2 osób):
  •  podwójna pierś z kurczaka
  • jajko (w 'lżejszej' wersji samo białko)
  • 40g mąki kukurydzianej
  • oliwa z oliwek- ja smażę każdą porcję na 1 łyżce
  • sól, pieprz i ulubione przyprawy- w oryginalnym przepisie z KFC jest ich podobno 11, my dodajemy paprykę słodką, chilli, zioła prowansalskie (oczywiście sprawdzone, bezglutenowe)
Pierś z kurczaka kroimy na cienkie, w miarę równe kawałki.
W jednej misce ubijamy lekko jajko ze szczyptą soli.
W drugiej misce lub w głębokim talerzu mieszamy mąkę i przyprawy.
Możemy wziąć się za panierowanie. Powiem szczerze- najłatwiej rękoma: kawałki kurczaka maczamy w jajku i obtaczamy w mące z przyprawami.
Po obtoczeniu wszystkich podgrzewamy oliwę na patelni teflonowej. Jedna łyżka w zupełności wystarczy. Kawałki kurczaka smażymy na średnim ogniu po 7 minut z każdej strony, aż będą złote i chrupiące.
Do kurczaczków pasują wszelkiego rodzaju sosy, ja podałam je z ketchupem, musztardą i sałatką z kapusty pekińskiej i rodzynek z sosem czosnkowym. W sam raz na szybki obiad, zachęcam!



 

poniedziałek, 11 lipca 2011

Na początek... Gofry!


Pierwszy przepis nie będzie odkryciem żadnej kulinarnej tajemnicy- przyrządzając gofry powieliliśmy krążący po Internecie przepis Michela Roux. Chciałabym jedynie zaznaczyć, że gofry z bezglutenowej mąki wychodzą równie pyszne co te z pszennej a do ich zrobienia nie potrzeba proszku do pieczenia!

Tydzień spędzony w Szczyrku- miejscowości typowo turystycznej spowodował u mnie wielką ochotę na gofry (wszystko przez wszechobecne cukiernie/lodziarnie/budki). Ponieważ nie chciałam jeść ich sama (myślę, że Ł. bardzo by się wtedy męczył:), postanowiłam przyrządzić bezglutenowe gofry jak tylko wrócimy do Krakowa.

Składniki na ciasto:

160 g mąki (ekstra uniwersalny koncentrat mąki bezglutenowej)
1,5 łyżki drobnego cukru
szczypta soli
50 g stopionego masła
2 jajka
270 ml mleka
aromat waniliowy/cytrynowy

Do przesianej mąki dodajemy żółtka, sól, cukier, stopione masło i 1/3 mleka. Stopniowo dodając resztę mleka mieszamy wszystko trzepaczką aż uzyskamy gładką, jednolitą masę. Teraz ciasto powinno odpocząć 10 minut- wykorzystajmy ten czas na rozgrzanie gofrownicy na maksymalną moc i posmarowanie jej tłuszczem (masłem/olejem). Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę, a następnie mieszamy ją delikatnie z ciastem (najlepiej drewnianą łyżką).

Czas pieczenia gofrów to indywidualna sprawa każdej gofrownicy i preferowanego stopnia chrupkości. Gdy gofry nabiorą ładnego koloru i uznamy je za optymalnie chrupiące przekładamy na kratkę z piekarnika do ostygnięcia.



Podajemy gdy są jeszcze lekko ciepłe (gdy będą za gorące bita śmietana i inne dodatki mogą się brzydko rozpłynąć).

My zjedliśmy je z mieszanką owoców w syropie kupioną w Lidlu. Następne, mniej spontanicznie przyrządzone gofry podamy na pewno z bardziej wyrafinowanymi dodatkami.
Słaba jakość zdjęć to wynik naszej niecierpliwości i ogromnej chęci jak najszybszego rozpoczęcia bezglutenowego blogowania a także konsumpcji ciepłych gofrów. Swoją rolę odegrało także światło, jednak pora o której jedliśmy gofry była dość późna, a jeśli chodzi o słodycze to zdecydowanie ZBYT późna. Nie powinniśmy się tym chwalić:)