Wierzę, że ten omlet można polubić- sugeruje go w końcu producent sałatkowego tofu firmy Oriko. Ja podaję zmodyfikowaną przeze mnie wersję:
Pół opakowania tofu sałatkowego pokroiłam w plastry i podsmażyłam na 2 łyżkach oleju lnianego. Tofu stało się złote, jednak plasterki porozpadały się na drobniejsze kawałki. Ser zalałam mieszanką 2 roztrzepanych jajek, 2 łyżek mleka i szczypty soli oraz 5 pokrojonych drobno oliwek. Omlet smażył się pod przykryciem ok. 3 minuty, kiedy przyszedł czas by go odwrócić. Tutaj konieczny jest talerz, gdyż omlet rozwala się przy każdej próbie podważenia.
Ja podałam go jeszcze z szybkim kremem z brokułów- 8 zmiksowanych, podgotowanych różyczek + szyczypta imbiru i soli.
A na obiad będzie dzisiaj już nie tak zdrowa i bezglutenowa.... [cdn.]
Oleju lnianego nie powinno używać się do smażenia - nie nadaje się do tego celu, bo podczas podgrzewania traci swoje wartości. Należy spożywać go na zimno, do polewania/doprawiania gotowych już potraw. Jeśli chodzi o tofu, do smażenia lepiej pokroić je w kostkę i najlepiej wybierać twardy rodzaj - takie nie rozpadnie się. Bardzo lubię usmażone na chrupko tofu, ale oliwki mi do niego zupełnie nie pasują, mimo że je lubię. Bardziej by mi do tego omletu pasowała dymka albo kiełki, w każdym razie tofu jako dodatek do omletu wydaje mi się fajne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uwagę nt. oleju, poprawię się w tej kwestii! Nie kupowałam tofu specjalnie do omletu (wtedy pewnie wybrałabym twarde), miałam już otwarte w lodówce, a taki przepis proponował sam producent: http://www.mojeorico.pl/akademia/przepisy/64.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
J.